AKTUALNOŚCI
WARSZAWSKI PKIN ZABYTKIEM ?
Paweł Giergoń    30.12.2004

22 lipca 2005 roku warszawski Pałac Kultury i Nauki będzie obchodził swoje 50. urodziny. Z tej okazji ma zostać wpisany na listę zabytków. Zarząd Pałacu planuje wystawy, koncerty i prezentację pamiątek związanych z gmachem. Przygotowana zostanie także specjalna akademia, wzorowana na socjalistycznych zgromadzeniach. Specjalną wystawę przygotuje również Muzeum Techniki, a w akcję promocyjną włączą się liczne instytucje działające w budynku.

Sztandarowy przykład architektury socrealistycznej w wydaniu polskim, od początku wzbudzał mieszane emocje. Dar Związku Radzieckiego dla Warszawy (za który nota bene Polacy w dużej części zapłacili) na trwałe zmienił oblicze miasta. Powstał w miejscu, gdzie przed II wojną światową wznosił się nowoczesny gmach Dworca Głównego i kilka kwartałów ulic z kamienicami czynszowymi. Teren ten, zniszczony przez Niemców w 1944 roku można było odbudować. Stan wypalonych kamienic nie był aż tak tragiczny, jak to miało miejsce np. na Starym Mieście. Mimo to, planiści, z naczelnym architektem pierwszego dziesięciolecia PRL, Bolesławem Bierutem, zdecydowali o "wprowadzeniu ludu do Śródmieścia".

"Bezładny, przypadkowy zlepek budynków zabudowy przedwojennej Śródmieścia, gdzie wielopiętrowe kamienice sąsiadowały z niskimi zabudowaniami, chaos sklepów, magazynów, zakładów rozrywkowych - składały się na pstrokaty, kosmopolityczny obraz miasta kapitalistycznego, w którym chciwość i spekulacja plami i zaciera nie tylko piękno miasta, ale i jego właściwy sens, poświęcając najistotniejsze interesy ogółu społeczeństwa na rzecz indywidualnego zysku". (Bolesław Bierut. 1949)

Pomijając ówczesny bełkot propagandowy, budowa wysokiego na 230 metrów gmachu w zrujnowanej wojną stolicy nie mogła spotkać się ze zrozumieniem mieszkańców. Tradycyjna wysokość zabudowy miasta, ukształtowana w przeciągu stuleci, została tym samym pogwałcona i co gorsza, na długie lata usprawiedliwiała wznoszenie kolejnych, nowoczenych "punktowców". Ludność Warszawy, pamiętająca doskonale oblicze i charakter przedwojennego miasta, nie zaakceptowała rzekomego daru i w najlepszym przypadku traktowała go obojętnie. Jednym z powodów niechęci czy lekceważenia budowli była jego architektura. Pierwotne projekty przewidywały wzniesienie kopii jednego z wysokościowców moskiewskich. Lew Rudniew, radziecki projektant Pałacu, początkowo przedstawił do realizacji jeden ze zrealizowanych projektów moskiewskich, co wywołało konsternację strony Polskiej. Skala przedsięwzięcia przeraziła nawet uległych doktrynie architektów polskich. Dodatkowo przewidywana forma, żywcem przeniesiona z Moskwy, nie miała wcześniejszego odpowiednika w lokalnej tradycji architektonicznej. Potrzebny był kompromis. Rudniew mówił potem, że w przy projektowaniu Pałacu uwzględniono "opisy dawnych zabytków budownictwa polskiego, rysunki i obrazy, w których znaleźć można było cechy charakterystyczne architektury polskiej. W toku projektowania stworzono kilka wariantów [...]. Polscy koledzy [...] wyrażali życzenia, składali propozycje. W tradycjach twórczych pracowników radzieckich leży czujne przysłuchiwanie się radom i krytyce [...]. I w tym wypadku projektanci sporządzili projekt ostateczny uwzględniając słuszną krytykę, życzenia oraz rady polskich przyjaciół." Efekt tych rad i życzeń znamy z autopsji. Powstał w Warszawie twór iście kuriozalny, a zarazem oryginalny. Aby sprostać "cechom charakterystycznym architektury polskiej" ozdobiono Pałac m.in. pseudorenesansową attyką, która najbardziej raziła i do dziś razi historyków i architektów. Czasy się jednak zmieniają i to co w latach 50. uchodziło za szczyt tandety czy do dziś niezdefiniowanego socrealizmu w architekturze, nabiera obecnie cech charakterystycznych dla epoki i posiada cenną wartość historyczną.

Pomysł wpisania Pałacu Kultury i Nauki do rejestrów zabytków jest jak najbardziej celowy i oby został w pełni zrealizowany. To część naszej tożsamości, kultury i historii. To przede wszystkim świetnie zaprojektowana, ultranowoczesna w owym czasie i funkcjonalna budowla, służąca Warszawie już 50 lat. To także, oficjalnie popierana przez czynniki partyjne, sztuka tamtych czasów, nie tylko w elewacjach zewnętrznych. W procesie wyposażania wnętrz pałacowych brała udział m.in. plejada polskich "gwiazd" środowiska artystycznego - od rzeźbiarzy po dekoratorów wnętrz i artystów rzemieślników. Legendą obrosły już konkursy na gigantyczny pomnik Józefa Stalina, jaki miał stanąć na wprost wejścia głównego do budynku. Gipsowe modele "wodza wszechświatowego proletariatu" wykonane na tę okazję przez Xawerego Dunikowskiego, do dziś zdobią magazyn oddziału Muzeum Narodowego w warszawskiej Królikarni. Figura tyrana z uniesioną, zaciśniętą pięścią (jeden z wariantów projektu) powinna znaleźć się na przewidywanej w lipcu 2005 roku, wystawie rocznicowej.

Jeszcze kilka lat temu chciano Pałac burzyć. W dobie przemian ustrojowych zawsze pojawiają się głosy, postulujące niszczenie pomników poprzedniej epoki. Najdotkliwiej przekonali się o tym Francuzi, niszcząc swoje bezcenne zabytki w imię Rewolucji. W Warszawie, ponad 200 lat później, gdzie o zabytki jeszcze trudniej, postępuje sie podobnie. Dziś, w czasie bezkrytycznego wznoszenia blaszanych supermarketów, pozbawionych wyrazu, betonowych biurowców i hoteli, bezmyślnego burzenia dziedzictwa architektonicznego powojennej Warszawy (kino Moskwa, kino Praha) należy podjąc wszelkie kroki, by obiekty wznoszone w tamtym czasie, także objęte zostały opieką władz miasta. Na swoją kolej do rejestru czekają inne przykłady świetnej myśli architektonicznej lat powojennych - dziś zaniedbane, niedoceniane i co najgorsze, niszczone. Taki los spotkał już unikalny bar Wenecja (projekt Jerzy Sołtan, Zbigniew Ihnatowicz i Wojciech Fangor), zniszczony wewnątrz i przebudowany na lokal rozrywkowy. O pomstę do Nieba woła sytuacja rewelacyjnego architektonicznie Stadionu X-lecia PRL (Jerzy Hryniewiecki, Marek Leykam, Czesław Rajewski) czy los jaki spotkał najwspanialszy chyba w Polsce przykład wkomponowania architektury w otoczenie, czyli kompleks sportowy Warszawianka na Mokotowie (Sołtan, Ihnatowicz, Fangor, Tomaszewski). Przesądzony wydaje się także los innego, wybitnego dzieła wyżej wymienionego zespołu - Dworzec Warszawa-Śródmieście, którego destrukcja wystroju plastycznego następuje z dnia na dzień, oczywiście z powodu braku pieniędzy w PKP. Ostatnio głośno było o planach wyburzenia Supersamu w Warszawie (Hryniewiecki, Krasiński, Fiszer). Komentarze w tej sprawie, pojawiające się na licznych tzw. forach dyskusyjnych nie pozostawiają złudzeń - świadomość społeczna wartości otaczającej nas architektury jest bliska zeru. Pozostaje jedynie nadzieja na lepsze jutro. Taką jaskółką jest właśnie przełamanie oporów względem Pałacu Kultury i Nauki. Czas pokaże, czy to jednostkowy przypadek, czy świadoma polityka obecnych władz Warszawy.

Szczegółowe opracowanie problemów powojennej architektury, w tym socrealizmu i Pałacu Kultury i Nauki, znajdzie się w najbliższej przyszłości w kategori "zabytki" i "artykuły" serwisu sztuka.net

Paweł Giergoń



redakcja|nota prawna
© 2003-2024 sztuka.net   Wszelkie prawa zastrzeżone.