WYSTAWY
WARSZAWA - GALERIA KULUARY
Ivo Nikić. Momenty. - Wystawa malarstwa
24.02.2004 - 14.03.2004

24.02.2004 - 14.03.2004
Ivo Nikić urodzony w 1974 roku w Prisztinie (Jugosławia). W 2003 r. dyplom na warszawskiej ASP w pracowni malarstwa Jarosława Modzelewskiego, aneks w pracowni Sztuki w Przestrzeni Publicznej Mirosława Duchowskiego. Maluje przedmioty zużyte, brudy miejskie i domowe, robi video, zdjęcia, instalacje. Współtworzy z Piotrem Kopikiem oraz Karolem Radziszewskim grupę szu szu (szuszu.art.pl) - trwający od 2001 roku projekt artystyczny. Szu szu to działanie i spotkanie z realiami, które żyją swoim życiem, to kontakt z "Warszawą jako stanem ducha" i "latający" klub młodego pokolenia. Działali już w kasynie oficerskim, Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego, wieżowcu - Milleninum Plaza, Teatrze Academia oraz Pałacu Kultury i Nauki, wykonali także malarstwo na ścianach w centrum handlowym Wola Park. Na otwarciu przewidywany jest pokaz filmów autorstwa Ivo Nikicia.

Ivo Nikić maluje to, co go otacza - czasem jest to filiżanka, kasownik lub siedzenie autobusu, koszulka, fragment aparatu telefonicznego, powiększony spód opakowania od soku, jakieś zdarzenie... Przedmioty i sytuacje codzienne, w których większości właściwie nic się nie dzieje. Stanowią swego rodzaju znak, pretekst kierujący ku dostrzeżeniu przestrzeni, która jest tak bardzo oczywista, że ograniczamy się do jej obserwacji, jeżeli rejestrujemy ją, to przede wszystkim w podświadomości. Czasem pojawia się później w naszych wspomnieniach, jako swoista stop klatka z przeszłości. Wyobrażenia te, zapomniane i niedostrzegane cały czas funkcjonują w nas, a przez to wpisują się w świat. Chociaż ich świadomie nie analizujemy, stają się jednym z elementów ikonosfery. Owe namalowane przez Nikicia przedmioty, często produkowane seryjnie czy też powtarzające się zdarzenia, zaczynają nabierać cech indywidualnych. Wychodzą z kręgu codzienności. Z rzeczy całkowicie typowych, stają się niepowtarzalne. Artysta zresztą w swoich obrazach dodatkowo, świadomie nadaje im cechy przedstawień całkowicie indywidualnych. Nie ogranicza się, jak robili to niektórzy hiperrealiści, wyłącznie do zarejestrowania sceny. Nie stara się być jedynie inwentaryzować realiów współczesnej cywilizacji (jak o jednej z tendencji hiperrealizmu napisała Ewa Kuryluk). Uzupełnia, można by powiedzieć - dopowiada do niej swój własny komentarz, pokazując tym samym rzecz nie samą w sobie ale rzecz taką jaką w swej istocie się jawi. Mówi: te momenty Nie jest to bowiem każda, w dowolnym momencie uchwycona przestrzeń - tylko ta, która na ułamek chwili stała się transcendentną w stosunku do dostrzeganej przez nas rzeczywistości. Obrazy często sprawiają wrażenie niedokończonych. Zdaje się, że w mniejszym stopniu jest to jednak traktowanie sztuki, malarstwa - jako nie kończącego się procesu, czy przyznawania mniejszej roli etapowi realizacji na rzecz samej koncepcji dzieła rodzącej się w umyśle artysty. Artysta w ten sposób oddaje fragmentaryczność rzeczywistości, tak jak fragmentarycznie ją postrzegamy. Między wyobrażeniem a obrazem zachodzi związek bezpośredni. Owe plastyczne realizacje zostają podporządkowane prawdom poznawczym. Następuje pewnego rodzaju autonomizacja widzenia. Przestrzeń pokazywana przez Ivo Nikicia daleka jest od tej, którą mamią nas kolorowe reklamy. Chociaż, podobnie jak one, stanowi jedynie pewien wycinek naszej rzeczywistości, to bezpośrednio dotyka świata, w którym żyjemy. Gdyby próbować jednym słowem opisać tę twórczość byłoby to słowo brud. Przede wszystkim, jak zwraca na to uwagę sam artysta, brud związany z przestrzenią miasta, a może szerzej z przestrzenią naszej współczesnej cywilizacji, w którą doskonale wpisuje się właśnie megapolis. Owo potężne miasto, bynajmniej nie jak takie, jak w wizjach snutych przez utopistów, przynajmniej od czasów renesansu. Dzisiaj, kiedy współcześni socjologowie coraz częściej, mówią o tym, iż żyjemy już nie w globalnej wiosce, ale globalnej przestrzeni zurbanizowanej (co oczywiście prawdziwe jest wyłącznie dla pewnych obszarów naszej cywilizacji - Europy, potężnych aglomeracji Azji czy obu Ameryk), problem owych brudów miejskich staje się dla nas coraz bardziej dotkliwy. W obrazach Ivo Nikicia nigdzie nie pojawia się człowiek. Pozostają raczej ślady jego działań, znowu zdawać by się mogło nieważne, banalne momenty. Człowiek jest tym, który nie tylko wytwarza pokazane przedmioty, przede wszystkim w efekcie kontaktu z nim noszą one indywidualne odciski. Owe ślady stają się w tych obrazach ważniejsze od pokazywanych przedmiotów. Dlaczego tak się dzieje? Czy rzeczywiście są warte naszej uwagi? Pozostawiamy na nich jakieś cząstki nas samych. To nie jest tylko opowieść o otaczającej nas materialnej przestrzeni. Te obrazy są śladami nas samych, naszej historii. To są momenty nie tylko w historii tych przedmiotów ale przede wszystkim momenty czyjegoś życia. To może właśnie dzięki temu stają się niekiedy pełne wewnętrznych napięć, ekspresji, która też jest gdzieś ukryta w tych obrazach, wyraźniej dochodząc do głosu w takich płótnach jak choćby Wypadek. Do pewnego stopnia, przede wszystkim w sferze ideowej jest Ivo Nikić kontynuatorem dziewiętnastowiecznego realizmu, a także niektórych tendencji hiperrealizmu. Wspólny jest im przede wszystkim sposób postrzegania rzeczywistości, chociaż różni się w metodzie jej ukazywania. Mimo oczywistych odmienności staje się bliski twórczości takich artystów jak choćby Howard Kanovitz.
(Bartek Gutowski)

Kuluary w Centrum Sztuki Studio, Pałac Kultury i Nauki w Warszawie, pl. Defilad 1. (wejście od strony ulicy Marszałkowskiej). Kontakt: www.kuluary.org


Wystawy aktualne | Archiwum wystaw 2003-2012

redakcja|nota prawna
© 2003-2024 sztuka.net   Wszelkie prawa zastrzeżone.