WYSTAWY
WARSZAWA - KRÓLIKARNIA
Krzysztof Gierałtowski - Twarz jako znak
31.05.2005 - 03.07.2005

31.05.2005 - 03.07.2005
Wystawa ok. 120 portretów autorstwa artysty-fotografika Krzysztofa Gierałtowskiego. Portrety pochodzą z liczącej 90 tysięcy negatywów kolekcji "Polacy - portret współczesny", która powstała w przeciągu ostatnich 30 lat. Na wystawie zaprezentowane zostaną zarówno fotografie barwne, jak i czarno-białe, w tym kilkanaście nigdy nie publikowanych fotografii archiwalnych. Wystawa odbywa się w ramach Roku Polsko-Niemieckiego 2005/2006 i będzie następnie prezentowana w Domu Poselskim Berlina, d. Landtagu Pruskim oraz w Gabinecie Rycin Państwowych Zbiorów Sztuki w Dreźnie.

"Krzysztof Gierałtowski jako fotograf imponuje mi najbardziej tym, że mógłby swych portretów nie podpisywać. Wiadomo, że to on je zrobił. Wiadomo, że to na pewno on! Barwy są intensywne i krzykliwe, aż jarmarczne. Twarze przeróżnie zdeformowane, a przecież rozpoznaje się modela bez czytania, kto to." (Stanisław Tym, "Exit" 2, Warszawa 25.03.2003)

Analiza postaci jest u niego czasami bardzo daleko posunięta i ma niewiele wspólnego z zewnętrznym podobieństwem fotografowanego i jego portretu. Wydaje się, jakby Gierałtowski brał modela za kołnierz, aby zmusić go do całkowitego dekamuflarzu. (Bas Roodnat, "NRC HANDELSBLAD", Amsterdam, 2.03.1984)

Krzysztof Gierałtowski wyrobił sobie nazwisko pracując dla kultowego miesięcznika "Ty i ja", gdzie fotografował sesje mody. W "Ty i ja" pracowała ówczesna awangarda artystyczna, było to pismo o kulturze i sztuce, działające na granicy tolerancji peerelowskich władz, które je w końcu zamknęło. Gierałtowski pracował tam w latach 1966-1973. Prócz fotografii mody zaczął robić także zdjęcia portretowe. Jednym z pierwszych zdjęć z tego okresu, jest prezentowane na wystawie zdjęcie Jerzego Gruzy. Po pracy w "Ty i ja", wyjechał do Szwajcarii, gdzie zobaczył jak robi się nowoczesną fotografię modową, wykorzystującą obiektywy szerokokątne. Zafascynowany możliwościami jakie dają, zaczął je stosować w fotografii portretowej. Na początku były to portrety przerysowane, potem Gierałtowski nauczył się tak wykorzystywać obiektyw szerokokątny, że nie było widać deformacji portretowanego, ale widać w nich pewien niepokój, gdyż proporcje są nieco przesunięte. W tamtym czasie Gierałtowski nie miał studia fotograficznego i dlatego pracował przy świetle dziennym (fotografując na ulicach, w biurach, mieszkaniach) i przy żarówkach fotograficznych. Były to przede wszystkim zdjęcia dla prasy, która miała wtedy bardzo słabą jakość druku. Stąd Gierałtowski robił intensywne, przekontrastowane odbitki, żeby było je widać w ówczesnych gazetach. Krytyka kupiła to jako zamierzony efekt artystyczny.

Gierałtowski stwierdził w pewnym momencie, że za mało widać szczegółów w jego zdjęciach i przeszedł wtedy na inne aparaty. Aparaty te miały negatyw większego formatu (4,5x6 cm) co dawało nowe możliwości - pozwalało na eksplorację ciała ludzkiego w portrecie, wydobycie, "śledzenie" znamion, struktur ciała (zmarszczki, faktura skóry, błysk oka). Dzięki temu mógł osiągnąć efekt bardzo dokładnego, sugestywnego wydobycia cech osób portretowanych. Było to dla Gierałtowskiego o tyle ważne, że zawsze interesowała go anatomia (przez 4 lata studiował medycynę). W ten sposób mógł robić "sekcje" za pomocą aparatu fotograficznego. Ta jego pasja rozwijała się, także dzięki studiu, które ma od 1994 roku, i w którym około 6 lat temu zaczął robić zdjęcia kolorowe. Wcześniej nie zajmował się nimi profesjonalnie, ze względu na brak warunków, nieobecność w Polsce dobrych laboratoriów. Dzięki pracy w studiu Gierałtowski odszedł od weryzmu kolorystycznego, na rzecz świadomego operowania kolorem. Jego fotografie nie mają być wycinkiem rzeczywistości, tylko jej kreacją, w których kolor oddziaływuje emocjonalnie. Gierałtowski w fotografii kolorowej stosuje specyficzne, często przejaskrawione gamy. Są to np. motywy czerwieni (jak w portretach Jacka Kaczmarskiego, Michała Jagiełło), czy zimna kolorystyka - błękitu mieszanego z zielenią (jak w fotografii Jana Karskiego). Stosuje także w swojej pracy nowe technologie. Na przykład gdy fotografuje starego człowieka - jego ciało jest na oryginalnym, surowym zdjęciu sino-filoletowe. By zmienić ten efekt najpierw w powiększalniku maksymalnie ukierunkowuje barwę odbitki i robi ją np. w zieleni, a następnie skanuje. W ten sposób może modyfikować w jeszcze większym stopniu efekt kolorystyczny i przez to, w efekcie robi wydruk komputerowy zdjęcia. W portretach Gierałtowski odnosi się także czasami do biografii swoich modeli - np. w portrecie Waldemara Świeżego odwołuje się stylistyką do jego cyrkowych plakatów (rekwizyt - miska, kolory: czerwień i fiolet).

W swoich zdjęciach Gierałtowski stosuje także często stylistykę reklamy (pracował dla wielu znanych agencji reklamowych), ale do wyrażania, uwypuklania treści krytycznych. Jego fotografie cechuje zarówno duża surowość, a z drugiej "krzykliwość", odwołujące się do współczesnego stylu. Przy czym w portretach tych, nazywanych przez artystę "subiektywnymi", zawiera swój pogląd dotyczący portretowanych (sympatię, czy antypatię, szacunek lub jego brak). Miało to zastosowanie także we wcześniejszych czarno-białych zdjęciach. By dostrzec różnicę wystarczy spojrzeć na prezentowane na wystawie zdjęcia ludzi, zdaniem autora, godnych szacunku (takich jak np. Witold Lutosławski, Stanisław Lorentz) i porównać je z portretami peerelowskich aparatczyków. W tych zdjęciach widać cechy osobowe ludzi. Gierałtowski portretuje ich charaktery. Chce w ten sposób także opisywać siebie, prezentować swoje myślenie, demonstrować swój stosunek do ludzi i świata. Jest to jego dążenie do poznania prywatności, do pokazania tego jacy rzeczywiście jesteśmy.

Królikarnia. Oddział Muzeum Narodowego w Warszawie ul. Puławska 113a, 02-707 Warszawa

Kontakt: www.krolikarnia.mnw.art.pl


Wystawy aktualne | Archiwum wystaw 2003-2012

redakcja|nota prawna
© 2003-2024 sztuka.net   Wszelkie prawa zastrzeżone.